Porządek to podstawa! Ale czego?
Filozofia Inna.house

Porządek to podstawa! Ale czego?

„… biurko sprzątamy wtedy, gdy zaczynają się na nim rozwijać formy życia, które umiemy dostrzec, ale nie potrafimy nazwać.” - zakończył swój artykuł w „Gazecie Wyborczej” (10 stycznia 2015 | 21:00) Jacek Krywko.

Do niedawna byłaby to dla mnie teza dosyć rewolucyjna.  

Nie mniej to zdanie, jak i cały artykuł, wpisuje się w dyskusję, którą ostatnio prowadziliśmy w Inna.house. Zainicjowała ją Internautka, która zwróciła nam uwagę, że zdjęcia przez nas pulikowane (choćby biurka ) nie powinny pokazywać bałaganu.

Na pewno jest w tym sporo racji. Specjaliści od marketingu prawdopodobnie skrytykowaliby niektóre nasze wybory ("wystylizowane pokoje zwiększyłyby sprzedaż")...

Dla nas ważne jest jednak również, by pokazywać meble Inna.house w otoczeniu prawdziwym, codziennego życia, ruchu, a także dziecięcej i młodzieżowej kreacji. Dlatego lepiej  uprzedzę zawczasu, że czasem nie będziemy przesadnie komponować zdjęć :-)  Pokoje wystylizowane pokazują stan, do jakiego być może dążymy. My, rodzice. Ale czy na pewno zawsze powinniśmy?

Od razu się jednak przyznam: osobiście lubię porządek. A dokładniej lubię, gdy poszczególne rzeczy są na swoich miejscach. Uważam, że dzięki temu wszystko łatwo znaleźć, przedmioty zajmują mniej miejsca (wie to każdy, kto stertę prasowania przemienił choć raz w życiu w mały pakiecik). Przy okazji, jak „bonus”, otrzymuje się… wrażenie ładu. Nie bez powodu w języku polskim istnieje związek między słowami „ład” i „ładny”. Jeśli moim zamiarem jest, by było „ładnie” to pierwszym krokiem na drodze do osiągnięcia tego celu będzie … zrobić porządek. 

Czy jednak zawsze moim celem jest, by „było ładnie”?

Co jest celem mojego dziecka? Czy to samo?

Kolejna sprawa: "...na swoim miejscu..." - kto określa, które miejsce jest „swoje”, a które nie jest? No wiadomo, że ja, czyli rodzic. Niestety co porządkiem jest dla mnie, nie musi być odbierane tak samo przez kogoś innego. A dokładniej: to, co ja uznam za bałagan, nie musi być bałaganem dla innej osoby… Na przykład dla dziecka. Gdzie przebiega granica między porządkiem, a bałaganem? Wygląda to tak, jakbyśmy - dziecko i rodzic - dążyli do różnych celów. Do czego dążyć należy?

Sporo wątpliwości. Dlatego o rozmowę poprosiłam panią Joannę Komendę, doświadczonego psychologa, a równocześnie trenera z Ośrodka Twórczej Psychoedukacji DAMB w Gdańsku. Trenerzy z DAMB słyną między innymi z tego, że od lat, systematycznie towarzyszą kolejnym młodzieżowym drużynom w wędrówce po najwyższe laury na finałach Odysei Umysłu, czyli ogólnoświatowego konkursu, którego celem jest rozwijanie kreatywności wśród dzieci i młodzieży. 

Zajęcia w DAMB odbywają się w pomieszczeniach, w których jest sporo miejsca do twórczych zabaw, do prowadzenia dyskusji, do spierania się i wypracowywania kompromisów, do ustawiania mostów z gazet, do budowania wysokich piętrowych konstrukcji ze słomek, spinaczy biurowych i kawałeczków taśmy do metkowania… Jest czasem również sporo… bałaganu. Ale są też rzędy pucharów ze światowych Finałów Odysei Umysłu. Czyżby istniał związek między bałaganem, a trofeami za zwycięstwa...?

W swoim artykule Jacek Krywko przywołuje wyniki badań K. D. Vohs, J. P. Redden i R. Rahinel, opublikowane w "Psychological Science". Wynika z nich, że innych wyborów dokonujemy, jeśli funkcjonujemy w przestrzeni uporządkowanej, a innych - gdy w "bałaganie".  W skrócie rzecz wygląda tak:


Wygląda więc na to, że pewna doza "bałaganu" jest wręcz niezbędna, by w nieskrępowany sposób przeciwstawić się ograniczającym konwenansom i ... wytyczyć nowe, a przynajmniej własne ścieżki. Mówiąc wprost: zwłaszcza przesadna sterylność ogranicza nas w twórczych pracach. W tym miejscu jednak należy zaznaczyć, że różne osoby mają różne progi wrażliwości na bodźce zewnętrzne. A to oznacza, że nadmiar bodźców (na przykład chaotyczne, nieuporządkowane wnętrze) niektórych z nas może rozpraszać daleko bardziej niż innych i wręcz uniemożliwiać jakąkolwiek pracę.

Sama jeszcze niedawno nie mogłam zrozumieć, dlaczego moje dzieci z roku na rok coraz trudniej przekonać do utrzymywania porządku. Jakoś częściej zauważałam niepoukładane książki, zeszyty, rozgardiasz na biurku, w szufladach itd.. I jeśli celem wszelkich działań człowieka ma być "ład" wokół siebie - jest kłopot. 

A co, jeśli za cel uznamy poznawanie świata, twórcze przekraczanie granic, wytyczanie ścieżek? Albo mówiąc zwyczajnie: napisanie ciekawej pracy,  czy efektywne przyswojenie wiedzy z jakiegoś zakresu? Myślę, że wówczas każdy chyba przyzna, że niezbędny do tego może się okazać tysiąc fruwających notatek, milion rysunków, sterta kabelków (jak na zdjęciu głównym) i masa porozkładanych wokoło książek + tablet i komputer + ... trudno powiedzieć co jeszcze. I wszystko to - OK. Bo pewna doza chaosu jest wręcz niezbędna, by w nieskrępowany sposób szukać rozwiązania

Ponadto warto granice świata drugiego człowieka, dziecka pozostawić nietykalne. W ich obrębie dobrze jest stworzyć mu miejsce, gdzie bezpiecznie może sprawdzać "wytrzymałość świata" (meble Inna.house spokojnie zniosą takie "badania" ;-)  ).  W zależności od wieku te granice się zmieniają. Ale być powinny.

A po "twórczych bojach" -niekiedy nawet dosyć spontanicznie- przychodzi czas na porządkowanie: i wiedzy w głowie, i chaosu w pokoju. Tym bardziej, że przywrócenie harmonii wokół siebie jest według Japończyków - najbardziej długowiecznych ludzi na świecie - jednym ze czynników niwelujących stres, który skraca nam życie (obok siedzącego trybu życia, nadmiaru słońca i niedoboru snu). Dlatego radzą:

"- Zachowuj ład i czystość na biurku w pracy, w domu, w swoim pokoju i w całym otoczeniu. Jeśli zauważysz u siebie nieuzasadnione napięcie, prawdopodobnie musisz zacząć od zrobienia wokół siebie porządku."

Czy to nie jest więc tak, że oba te stany, chaos i ład, są jednakowo potrzebne i powinny przenikać się i współistnieć ze sobą na równych prawach?


Żródła:

Bałagan na biurku sprzyja kreatywności - dowodzą naukowcy– Jacek Krywko -  „Gazeta Wyborcza” 

"Co pomoże ci dożyć przynajmniej stu lat? Długie kąpiele i czyste biurko w pracy"    - Francesc Miralles, Hectór Garcia - "Gazeta Wyborcza" - 

http://www.zyskownafirma.pl/chwyt-marketingowy/

A zdjęcia główne przedstawiają stan aktualny stołu - warsztatu w pokoju moich dzieci (praca nad skopiowaniem ruchów dłoni...).





Magda
Magda
mama, żona, architekt wnętrz
"Zmienny Wiatr", jak ostatnio nazwało mnie moje najmłodsze dziecko. A dzieci - każdy to wie - się nie mylą.

Zobacz również

Co jest dla nas ważne w meblach Inna.house
Co jest dla nas ważne w meblach Inna.house

Czy to nie dziwne, że w czasach, gdy komputer dostarcza Ci setek fontów, skórka "I am..." składa się z mnóstwa ręcznie napisanych słów?

We need to do better.
We need to do better.

Czyli skąd się wziął pomysł na skórkę "I am..."? O tym, jak czasem możemy siebie postrzegać i czy tak powinno być. Thank you, Katherine Young!